Dzisiaj mam dla Was bardzo ciekawy post, mianowicie opowiem Wam o tym jak znalazłam swój idealny róż do policzków.
Jeżeli śledzicie moje posty, to z pewnością wiecie, że bardzo lubię te kosmetyki. Nie wyobrażam sobie makijażu bez nakładania różu. Najbardziej podobają mi się jasne, różowe, delikatne odcienie. Długo szukałam idealnego odcienia, który dodatkowo dobrze utrzymywałby się na twarzy. Jeśli chcecie zobaczyć jak udało mi się to osiągnąć to zapraszam dalej :)
Jakiś rok temu przy zakupach w DM dostałam w gratisie do jakiegoś produktu sypki róż z Alverde. Niestety nie był to kolor który by mi odpowiadał. Róż był bardzo ciemny i mocno napigmentowany. Ciężko było z nim pracować dlatego leżał cały ten czas nieużywany.
W końcu postanowiłam coś z nim zrobić, zaczęłam kombinować i pomyślałam, że mogłabym go rozjaśnić. Na początku planowałam zrobić to zwykłym sypkim pudrem transparentnym, aż w końcu gdzieś usłyszałam o tym, że można użyć do tego Alantanu w posypce. Jego dużym plusem jest to, że jest bardzo dobry dla skóry, dodatkowo ją pielęgnuje.
Do wykonania użyłam, wspomnianego wcześniej Alantanu, różu z Alverde oraz małego pudełeczka (dostępne w Rossmannie). Mieszałam ze sobą te 2 składniki tak długo, aż uzyskałam odcień, który mi odpowiadał.
Kolor który osiągnęłam jest dla mnie wprost idealny, nie sądziłam, że to powiem, ale to naprawdę najlepszy róż jaki miałam. Na twarzy wygląda przepięknie, idealnie pasuje do moich blond włosów. Buzia wygląda bardzo naturalnie. Dużą jego zaletą jest to, że naprawdę bardzo długo utrzymuje się na twarzy. Jest to chyba jeden z najdłużej utrzymujących się róży jakie mam.
Tutaj możecie zobaczyć jak wyglądał ten róż pierwotnie oraz jak po rozjaśnieniu. Efekt ten można oczywiście dowolnie stopniować, ja jestem zachwycona rezultatem. Koniecznie dajcie znać co myslicie o tym sposobie oraz jak Wam posoba się efekt. Jeśli robiłyście podobne zabiegi, to też chętnie o tym poczytam :)
Buziaki i do następnego :*
Nigdy nie robiłam niczego podobnego. Efekt końcowy jest świetny, sama bym chciała taki róż :D. Gratuluję pomysłowości :).
OdpowiedzUsuńA ja nawet nie potrafię prawidłowo nakładać rozu tak żeby przy tym nie wyglądać jak karykatura :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory jakoś dawałam sobie radę bez różu , ale kusi mnie go spróbować;) Problem w tym,że nie wiem jaki odcień pasuje do mojej cery;)
OdpowiedzUsuńJa w ogole nie uzywam różu :-)
OdpowiedzUsuńKolor różu ładny choć rzeczywiście bardzo intensywny więc super pomysł z tym rozjaśnieniem go :)
OdpowiedzUsuńFajnie Ci to wyszło! Nie pomyślałabym o takim rozwiązaniu. Teraz mnie wzięło, czy dałoby się zeskrobać mój róż, zrobić z niego sypki i tak potraktować. Ale obawiam się, co może wyjść ze skrobania :p
OdpowiedzUsuńteż tak czasem kombinuję z mieszaniem i tworzeniem idealnego odcienia cienia do powiek :)
OdpowiedzUsuńSuper sposób :)
OdpowiedzUsuńIle to ciekawych rzeczy można dowiedzieć się z blogów :D
OdpowiedzUsuńświetne rozwiązanie na które sama raczej bym nie wpadła ;)
OdpowiedzUsuńWow rewelacja! Muszę ta metodę przetestować z jednym różem :D
OdpowiedzUsuńspryciula :D
OdpowiedzUsuńja tak rozjaśniałam cień do powiek-tzn.zmieszałam go z pudrem w kamieniu :)
wow... ale świetny róż Ci wyszedł :) kiedyś będę musiała spróbować tego triku :)
OdpowiedzUsuńW razie wolnej chwili zapraszam do mnie www.double-identity.blogspot.com
Pozdrawiam :)
Trik godny uwagi. Nigdy bym na to nie wpadła, ale przyznaję, że zrobiło o na mnie duże wrażenie. Kto wie, może kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuń